Gdy opowiadam, że zajmuję się muzykoterapią, reakcja wygląda zazwyczaj mniej więcej tak: 

  1. Mini opad szczęki.
  2. “Wow, ale ekstra sprawa!”
  3. Chwila zdezorientowania.
  4. “Ale co to właściwie znaczy?”

A gdy zacznę z grubej rury i od razu powiem “muzykoterapeutka okołoporodowa”? Dochodzą kolejne punkty:

  1. Chwila namysłu.
  2. “Grasz muzykę rodzącym?!”
  3. Całkowita konsternacja.
  4. “To ja już nic nie wiem.”

A więc, aby rozwiać wszelkie wątpliwości: muzykoterapia to proces, który w ramach relacji terapeutycznej wspiera Cię w osiągnięciu Twoich celów (terapeutycznych, rozwojowych, zdrowotnych) poprzez doświadczenia dźwiękowo-muzyczne.

 

Ale co to są “doświadczenia dźwiękowo-muzyczne”?

Doświadczenia dźwiękowo-muzyczne to na przykład improwizacja na instrumentach, różne sposoby słuchania muzyki, rozmawianie o tekstach piosenek i o melodiach utworów, wykonywanie istniejących piosenek, pisanie własnych, taniec, malowanie do muzyki, a także układanie playlist do zadań specjalnych (np. ułatwiających zasypianie, łagodzących stany lękowe lub do porodu).

A czy to aby na pewno prawdziwa terapia?

Tak. Potrzebna jest do tego jednak pewna bardzo ważna rzecz: relacja terapeutyczna między Tobą a profesjonalną_nym muzykoterapeutką_tą. Bez takiej relacji wymienione wyżej działania mogą być bardzo przyjemne i wspierające, ale nie będzie można nazwać ich terapią.

Co ważne: w Polsce, aby móc nazwać się wykwalifikowaną_nym muzykoterapeutką_tą, trzeba ukończyć studia – licencjackie, magisterskie lub podyplomowe.

 

I jak? Wszystko znane czy jednak zaskoczenie? Czy ten post zmienił Twoje postrzeganie muzykoterapii?